Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
[an error occurred while processing this directive] |
Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje DUSZKI.PL a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*) - czyli "Duszkowo" :-) Dzisiaj jest: 2024-10-05 17:04:57 Aktualizacja dnia: 2024-06-01 09:35:27 |
[an error occurred while processing this directive] |
Gdy oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku - od 0 do 201 lat ;-) |
Strona główna | Teksty i inne | Intencje | Dla Gości | Dla Duszków | Poczta Duszków | Kontakt i Info |
Modlitewnik | Archiwum | Dodaj intencję | Galeria i eKartki | O Duszkach | Forum | Księga Gości |
Na wesoło | Na poważnie | Modlitewnik | Codzienne czytania | Ogłoszenia | Dzieciom | Misje |
Serwery | Solidarni z Ukrainą | Kurier Galicyjski | Wołanie z Wołynia | Monitor Wołyński | Śpiewajmy | www.zjk.pl |
Intencje | Księga intencji | Mail intencji | Modlitewnik |
Podz. 17 | Podz. 16 | Podz. 15 | Podz. 14 | Podz. 13 | Podz. 12 | Podz. 11 | Podz. 10 | Podz. 9 | Podz. 8 | Podz. 7 | Podz. 6 | Podz. 5 | Podz. 4 | Podz. 3 | Podz. 2 | Podz. 1 |
Cztery ściany nigdy nie są zbyt grube….
Zosia, Martusia, Sławuś, Krzysio – kiedy piszę kolejne imiona, z kim Wam, Kochani Czytelnicy, się one kojarzą? Mi – z dzieckiem, maluszkiem, a tym samym niewinnym człowieczkiem, które stworzone jest, by kochać je ponad życie.
Co może łączyć ten przypadkowy zbiór ślicznych imion? Wiele może być odpowiedzi: miłość, troska, opieka, czułość… Niestety, w tym wypadku oznacza – ból, cierpienie, okrucieństwo, niezasłużone katusze, konanie w męczarniach. Rzeczywiście, nie podaję celowo prawdziwych imion maluszków, które zostały w bestialski sposób zamordowane przez dorosłych, ale, wiecie doskonale, Drodzy Czytelnicy, że takie sytuacje, już nie raz miały miejsce zarówno w kraju, jak i za granicą.
Scenariusz jest zwykle ten sam: niechęć do dzieciątka, pojedyncze akty przemocy, poprzeplatane, być może, wyrzutami sumienia kata, coraz silniejsze, częstsze i bardziej wyszukane formy dręczenia maluszka: człowieka, który nie może się sam obronić, a nade wszystko: społeczna niewrażliwość, emocjonalna obojętność i choroba, najgorsza z możliwych, jakie się mogą pojawić – NIEZROZUMIENIE.
Serce widza jest „ślepe”, uszy zawsze słyszą tylko zdrowy płacz dziecka, a wzrok rejestruje tylko szczęście na buzi małego nieszczęśnika. I nagle, kiedy te same oczy, na szklanym ekranie komputera/telewizora widzą zmasakrowane ciało dziecka, opada z nich zasłona egoizmu. W tym samym momencie, w którym dociera do nas ta nader smutna informacja, uszy, nad wyraz dobrze, w przeciwieństwie do wcześniejszych doświadczeń, potrafią usłyszeć pytania dziennikarzy: „Czy naprawdę nikt nic nie widział?”; „Czy nie potrafiliście słyszeć rozpaczliwego wołania o pomoc?” Nagle przypominają się świadkom zdarzenia różne szczegóły z życia dzieciątka, które jakoś dziwnym trafem nie zaniepokoiły wcześniej na tyle, aby pomóc dziecku, ba!, nawet opowiadają z sensem kolejne fakty, układając pojedyncze wydarzenia w spójną całość. Cóż jednak to zmienia w położeniu małej istotki –ofiary przemocy? Odpowiadać przecież nie trzeba…
Rozumiem, że każdy popełnia błędy, wiem, że świat( i ja sama) nie jest idealny, ale, na litość!, przecież wszystko ma swoją granicę. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby nie usłyszeć rozpaczliwego krzyku maleństwa, które jest tak okrutnie krzywdzone? Jak można tłuc niewinnym dzieckiem o podłogę, nie myśląc o tym, że działanie takie może skończyć się dla niego dramatycznie? Jak możemy twierdzić, że nie słyszymy spazmatycznych szlochów kilkuletniego sąsiada, jak śmiemy twierdzić, że, gdy patrzymy w jego oczy, nie zauważamy, że kryje się za nimi tragedia????!!!!
Nie można nazwać błędem sytuacji, w której na ciele dziecka próżno szukać miejsca, które nie ma rany, nie można powiedzieć, że sprawca przemocy działał w afekcie, kiedy ciało bezbronnego kilkulatka jest poorane głębokimi bruzdami (aż strach pomyśleć, o jakiej okrutnej historii przypominają), to NIEMOŻLIWE, żeby „afekt” trwał nieprzerwanie miesiące, czasem lata. Nie mamy prawa, ani sami przed sobą, ani wobec innych, usprawiedliwiać się, że niczego nie widzieliśmy wcześniej, ponieważ oczy dziecka są jak projektor – od razu mówią nam wszystko, już z tych maleńkich oczu możemy wyczytać wszystko, co jest nam potrzebne, aby rozpocząć jakiekolwiek działanie.
Cztery ściany domu nigdy nie są zbyt grube, aby nie przebił się przez nie krzyk krzywdzonego dziecka – jedyna forma obrony, jaką zna maluszek –, które komunikuje światu swoje nieszczęście i liczy, że ktoś wyciągnie do niego pomocną dłoń! Nasze serca nigdy nie są przepełnione bólem na tyle, abyśmy nie byli w stanie znaleźć w nim miejsca dla nikomu nie winnej dzieciny, która po pierwsze nie prosiła się na świat, pod drugie nie zrobiła niczego, co by mogło rozzłościć/rozgniewać sprawcę na tyle, że otrzymuje od niego nieludzkie „kary”, po trzecie oczekuje od nas, dorosłych ludzi, pomocy! I to nie chodzi wcale o wyznanie: dotyczy to każdego obywatela, bez względu na światopogląd czy wyznawane wartości – ta jedna, czyli wrażliwość na cierpienie niewinnych, powinna być wspólnym mianownikiem dla każdego!
Zdaje sobie również sprawę, że nasze życie nie jest zawieszone w próżni, i bywają dni, kiedy nie dajemy sobie rady z własnymi problemami i brakuje czasu, aby poukładać swoje sprawy, a jednak, musimy, tak, musimy!, go znaleźć, kiedy katowane jest dziecko: módlmy się!! Codziennie i konsekwentnie „trujmy” Panu Bogu, że dzieją się u nas, na Ziemi, takie tragedie, a my nie chcemy, aby się zdarzały! Prośmy go, aby w porę zatrzymał zaklęty krąg przemocy: przecież On wie, jak wiele jeszcze takich historii przed Nami. I nikt mi nie wytłumaczy, że to się będzie działo, i już, albo że są ważniejsze sprawy – nie ma! Kiedy katowane jest dziecko, to świat się kończy, a wszystko inne: kryzys gospodarczy, wojny, nawet choroby, które też powodują cierpienie, nie mogą się równać z golgotą takich małych aniołków!
Znam jeszcze jeden argument podawany z uporem maniaka przez inne osoby: „Po co mam się wtrącać! Niby coś słyszałem, niby coś wiem, ale, na wszelki wypadek nie będę otwierać ust, żeby policja, całkiem przypadkiem, nie zrobiła mi krzywdy fałszywymi oskarżeniami. Mam pomagać i jeszcze mieć kłopoty?” Tak Kochani, tyle że walka z przemocą nie przypomina szczęśliwej trasy Świętego Mikołaja: jest czasem bolesna, jednak warta podjęcia, ponieważ chodzi o rzecz najważniejszą – życie dziecka.
Nawet jeśli spotkają nas jakieś nieprzyjemności, to – prędzej czy później – uda nam się „wytłumaczyć” z całej sprawy – krzywdzone dziecko nie ma takiej szansy, nie tylko wtedy kiedy kat wykona na niej wyrok, ale również wtedy, gdy żyje! Cóż więc znaczą nieprzyjemności wobec bestialskiego mordu niewinnego człowieka? Wystarczy trochę zaufania do Stwórcy i, jestem pewna, że nawet z drugiego końca świata „załatwi” nam obrońcę, abyśmy wyszli „cało” z tej potyczki, bo stawka w tej „grze” jest wymiaru niewyobrażalnego…
Nie piszę tego artykułu po to, aby ktoś mi zarzucał, że „przesadzam” albo gram na emocjach, aby zdobyć dla siebie jakieś korzyści (zasadniczo jednak każdy ma prawo do własnego zdania, więc, jeśli ktoś tak pomyśli, uszanuje to i zrozumiem), lecz po to, aby przypomnieć wszystkim zaglądającym do nas Czytelnikom, że taki problem jest, istnieje i dzieje się, nawet obok nas, u sąsiadów, za ścianą. Niby jest „tylko” zbyt głośno. Nie czekajmy zatem na to, aż elokwentny pan redaktor poinformuje nas, że ten słodki blondynek, który bawił się z naszym dzieckiem w piaskownicy i mówił nam grzecznie: „dzień dobry”, znajduje się już po drugiej stronie życie, a to za sprawą „porywczego” tatusia, któremu „omsknęła” się nazbyt twarda ręka…
Choć na co dzień jestem spokojną osobą, raczej życzliwie nastawioną do drugiego człowieka, to, jeśli chodzi o dobro dziecka uważam, że należy o tym mówić głośno, wręcz awanturować się w imieniu tego dzieciątka, który nie może powiedzieć nic! Wierzę, i wiem z własnego doświadczenia, że wiele jest cudownych, pełnych ciepła osób, którym los dziecka nie jest obojętny, ufam, że będzie ich jeszcze więcej.
Dziecko, o którym zapomniał świat, o które nikt się nie troszczy, które ktoś traktuje jak „worek treningowy” to policzek wymierzony w każdego człowieka, nie tylko katolika. Jeśli takie bezbronne istotki nie są traktowane z należnym szacunkiem, nie wspominając już o opiece i trosce, to co się dzieje z tym światem, z nami i co może się stać, jeśli dalej mordowane będą dzieci? Boję się nawet o tym myśleć, ponieważ odpowiedź jest aż nazbyt bolesna…
Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Powrót
na
stronę główną
Info
o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.
Legalność
materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do materiałów umieszczonych na stronie, podstronach, skrótach - zarówno jeśli chodzi o teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich twórców. Warunki korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl |
||
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl.
Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl,
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół
redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl W sprawie treści i działania strony oraz w sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl lub zjk7@wp.pl |
||