Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
[an error occurred while processing this directive] |
Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje DUSZKI.PL a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*) - czyli "Duszkowo" :-) Dzisiaj jest: 2024-10-13 19:31:04 Aktualizacja dnia: 2024-06-01 09:35:27 |
[an error occurred while processing this directive] |
Gdy oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku - od 0 do 201 lat ;-) |
Strona główna | Teksty i inne | Intencje | Dla Gości | Dla Duszków | Poczta Duszków | Kontakt i Info |
Modlitewnik | Archiwum | Dodaj intencję | Galeria i eKartki | O Duszkach | Forum | Księga Gości |
Na wesoło | Na poważnie | Modlitewnik | Codzienne czytania | Ogłoszenia | Dzieciom | Misje |
Serwery | Solidarni z Ukrainą | Kurier Galicyjski | Wołanie z Wołynia | Monitor Wołyński | Śpiewajmy | www.zjk.pl |
Intencje | Księga intencji | Mail intencji | Modlitewnik |
Podz. 17 | Podz. 16 | Podz. 15 | Podz. 14 | Podz. 13 | Podz. 12 | Podz. 11 | Podz. 10 | Podz. 9 | Podz. 8 | Podz. 7 | Podz. 6 | Podz. 5 | Podz. 4 | Podz. 3 | Podz. 2 | Podz. 1 |
Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23) |
Często
wątpimy, nasz krzyż wydaje nam się zbyt ciężki. Popatrzmy wtedy na
krzyz Chrystusa, adorujmy Jego rany,
przypomnijmy sobie jak wiele dla
nas wycierpiał, pomódlmy się słowami piosenki „Nie zdejmę
krzyża z mojej ściany, nie zdejmę krzyża z mego serca”.
Nie
chciejmy zdjąć krzyża z naszego życia bo ten krzyż przyniesie nam
zbawienie.
Czasem spotykamy się z cierpieniem innych ludzi, w głębi
duszy mówimy „Boże jaki ogromny jest krzyż tego człowieka,
ja chyba nie potrafiłbym go nieść”. Chrystus daje nam krzyż
odpowiedni do naszych sił, On nigdy nas nie obarcza większym ciężarem
niż moglibyśmy unieść. W chwilach zwątpienia i trudności pamiętajmy o
tym, że Chrystus zawsze jest z nami.
Duszyczka Renata Ś.
Szymon i Weronika – moi bliźni
Tyle już wody w Jordanie upłynęło od chwili, kiedy to Jezus szedł na Golgotę, Szymon pomagał Mu nieść Krzyż, a Weronika otarła Mu Twarz chustą. Zmieniły się epoki, przeszliśmy przez wojny i kataklizmy, a jednak CIERPIENIE jest bez przerwy wpisywane w ludzką rzeczywistość.
Myślę, że cała nasza wspólnota Duszków Modlitewnych należy do osób, bliźnimi których są Szymon i Weronika – serca Duszków są nieustannie otwarte na cierpienia innych. Nie mamy, po co daleko sięgać po przykład – i w naszej wspólnocie są Osoby, które cierpią. Każdego dnia… Renia, Gosia, Ola, Marta, Margaret… Pewnie często mają chwile słabości, zwątpienia, ale jestem pewna, że nie pytają Pana Boga: „Po co to mi zsyłasz, Panie?” Wiedzą, że Bóg ma w Nich swój wielki plan i swoje posłannictwo. Poza tym – tego się od Was uczę, Kochane – potrafią codziennie, mimo cierpienia i niepokojów się uśmiechaćJ Uśmiechać się mimo cierpienia – czy to nie piękne?
Staramy się być Szymonem i Weroniką dla wielu osób, które przesyłają swoje intencje modlitewne. Sama nie potrafię już zliczyć, do ilu osób odpisałam z informacją, że nasza Wspólnota się modli – do tysiąca, a może więcej? Lżej na duszy i sercu, gdy czytam w podziękowaniu, że modlitwa pomogła. Smutno – gdy się dowiaduję, że teraz już jest potrzebna modlitwa za Zmarłego czy Zmarłą. Niezbadane są wyroki Boskie i nie nam decydować o tym, co zaplanował… A jednak gdzieś w głębi czasem się odzywa niezgoda na śmierć, zwłaszcza małego dziecka…
Myślę, że niekoniecznie trzeba „latać z wywieszonym jęzorem”, by spotkać na swej drodze osoby, dla których można się stać Szymonem i Weroniką. Może to być starsza pani, dźwigająca dwie siatki pełne zakupów, niepełnosprawny mężczyzna, usiłujący wsiąść do autobusu, małe dziecko, które się zgubiło na ulicy i płacze, ciężarna kobieta, która wie o swoim stanie, ale tego jeszcze po niej nie widać, więc nie każdy się kwapi z ustąpieniem jej miejsca w tramwaju, gdy o to poprosi…
Nie każdy potrafi wytłumaczyć, dlaczego cierpi i płacze… Czasem odzywają się jakieś dawne zranienia, krzywdy i urazy, czasem dziecko płacze, bo nie ma już swego kochanego psa, matka wspomina swego syna, który poszedł do pracy, a wracając wpadł pod samochód, prowadzony przez pijanego kierowcę…
Ludzie płaczą też nad zawodem miłosnym, dwóją na klasówce i oblanym egzaminem na prawo jazdy… Każdy ma jakiś powód, więc nie warto ich bagatelizować.
Wiele osób „wypłakuje się” w mailach do mnie, do wielu z nas. Wszyscy kroczymy drogą do świętości, ale jest ona trudna, kręta i zawiła. Wiem, że nie łatwo być Szymonem i Weroniką – każdego dnia to wymaga, ode mnie, na przykład – obejrzenia się „za siebie” i oderwania się od tego, co niesie ze sobą choroba, jaką jest epilepsja. Często mam „huśtawki nastrojów”, ale walczę z tym, żeby siedziały na łańcuchu, a nie łaziły samopas:-)
Tak, uśmiecham się do Czytelników, do Odbiorców naszej strony, bo, jak widać, wcale nie miałam zamiaru napisać „cierpiętniczego” tekstu. Mam nadzieję, że ta lektura wielu pomoże. Chciałam pokazać, że cierpienie ma sens, a jednocześnie nie można w nim się zatracać. Wierzę, że otwarcie się na innych łagodzi niejako dolegliwości.
Oczywiście, nikt nie może pozostać ze swym cierpieniem czy nieszczęściem sam – wyciągnijmy więc, gdy trzeba, pomocną dłoń, podajmy rękę, ramię, wysłuchajmy i pozwólmy się wypłakać… Mam nadzieję, że każdy z nas zawsze odezwie się na głos Pana: „Szymonie, Weroniko, gdzie jesteście?…”
Duszyczka Irenka
DROGA KRZYŻOWAJezu Chryste, stojąc przed Twoim Krzyżem, powierzamy Ci nasze troski. Każdego dnia stajemy coraz bliżej drzwi Twego królestwa. Zanim jednak dostąpimy zaszczytu przejścia przez Bramę Życia, czekać nas będzie wiele zakrętów, zasadzek, cierni. Twoja Droga Panie nie jest drogą łatwą... Uczymy się Ciebie każdego dnia, nadal zupełnie nie znając.. Ukaż nam Panie Swą Twarz.. Daj nam Usłyszeć Swój Głos... Bo Słodki jest Twój Głos.. I Twarz pełna wdzięku... Ukaż nam Panie Swą Twarz.. W czasie tej Drogi Krzyżowej pragniemy prosić Cię o to, by Twoja Twarz przyświecała nam w każdym momencie naszego życia; i na zakręcie i wtedy, kiedy wydaje się być prosta.. Byśmy zawsze wiedzieli w którą stronę iść.
Ucząc się Twego Milczenia, prosimy:
Oczyść Panie naszą mowę.
Ucząc się Twego Posłuszeństwa prosimy:
wypełnij nasze serca pokorą
Twoja Słabość, jest odpowiedzią. Krok w stronę śmierci - krok w stronę zbawienia. Uczysz nas, że nie należy bać się ludzkiej słabości. Mimo przeogromnego bólu i cierpienia Wstajesz i idziesz dalej... Jakże cudowna jest Twoja Miłość, Która Ukochała człowieczą słabość!
Ucząc się Panie Twej Odwagi,
prosimy:
Pomóż nam w naszej
słabości odkrywać siłę.
Maryjo - Twoja Miłość jest odpowiedzią. Swoją Obecnością Dodajesz Synowi odwagi do dalszej drogi. Uczysz nas, że miłość polega na byciu blisko wśród osób, których obdarzamy miłością.. Ukazujesz, że nie należy bać się cierpienia i od niego uciekać. Towarzysząc Swemu Synowi w Jego Męce, Stajesz się towarzyszką również i dla nas, w naszych cierpieniach.
Ucząc się Maryjo Twojej Matczynej Miłości prosimy:
Wyproś nam serce wrażliwe na ludzką krzywdę.
Szymonie - Twoja dobroć jest odpowiedzią. Dobroć szczera, niesiona prawdziwymi intencjami serca.. Uczysz nas Panie, że tylko szczera dobroć jest dobrocią.. Że należy strzec się dobroci fałszywej..
Ucząc się od Szymona dobroci, prosimy:
Naucz nas Panie odróżniać szczerą dobroć od dobroci fałszywej.
Weroniko - Twoje serce jest odpowiedzią. Uczysz nas, że kochać należy bezwarunkowo. Swoją miłością pragniesz ulżyć Jezusowi w Jego Męce. Czy nie ma lepszego lekarstwa na ból, niż w pełni oddana miłość? Strzeżmy się więc miłości fałszywej.
Ucząc się od Weroniki jej czystego serca; prosimy:
Oczyść Panie nasze serca z brudu grzechów.
Twoja Siła jest odpowiedzią. Uczysz nas
Panie, że z każdego upadku należy powstawać. W codzienności
życia zapominamy, że z największych grzechów może nas obmyć
Twoja Łaska.
Ucząc
się Twojej Siły Panie; prosimy;
Dodaj
nam sił do powstawania z każdego upadku.
Prawda jest odpowiedzią. Nawołujesz nas do tego, byśmy lepiej przyjrzeli się swojemu życiu. Byśmy nie uciekali przed prawdą o sobie. Czasami życie układa się tak, że ciężko jest sobie spojrzeć w lustro.. Ty mówisz nam jednak: Spójrzcie sobie w oczy! nie patrzcie na mnie! To nasze grzechy sprawiają że tak Cierpisz. Nie ulżymy Ci płacząc.. Ulżymy walcząc z naszymi grzechami.
Ucząc się prawdy o sobie, prosimy;
Usuń nam belki z oczu, byśmy potrafili patrzeć na siebie w pełnej prawdzie.
Szacunek jest odpowiedzią. Przyjmujesz Panie z godnością swój los. Nie narzekasz, nie masz pretensji.. Uczysz nas, że należy pogodzić się ze swoim życiem. Człowiek, który nie potrafi pokochać siebie, nigdy nie będzie szczęśliwy. Uświadamiasz nam, że nasze życie zostało skonstruowane przez Boga, że nie jest ono przypadkowe..
Ucząc się szacunku do własnego życia; prosimy:
Naucz nas Panie kochać siebie i własne życie.
STACJA X — Jezus z szat obnażony
Czystość jest odpowiedzią. Uczysz nas, że
porządek serca jest ważny. By życie płynęło w harmonii i
ładzie, należy zacząć od ładu naszej duszy. Jakże często o tym
zapominamy.
W ludzkiej słabości kalamy czystość myśli, czystość
słowa, czystość czynów.. Zapominając o tym, że bez niej, życie
nie będzie nam się układało.
Pochylając się nad Twoją Świętą Czystością, prosimy:
Uczyń nasze serca czystymi.
Cierpienie jest odpowiedzią. Uczysz nas Panie, że nie należy bać się Krzyża. Bez cierpienia nie ma zbawienia. Serce człowieka jest jak diament, tym bardziej piękniejsze, im bardziej oszlifowane. Cierpienie nas udoskonala, ale tylko wtedy, gdy je przyjmujemy jako łaskę. Jest to najsłodsza modlitwa serca - podarowanie cierpień Bogu.
Patrząc na Twe Święte Rany, prosimy:
Naucz nas Panie cierpienia.
Śmierć jest odpowiedzią. Każdy z nas przygotowuje się do przejścia przez tę bramę, którą Ty dla nas Otwarłeś. Twoja Śmierć Panie daje nam nadzieję. Nadzieję na lepsze życie. Nie uciekasz od bólu, od cierpienia.. Bo nas Kochasz.. Śmierć Judasza natomiast przynosi rozpacz. Ty Panie Pokazujesz, że nie należy uciekać od Twojej Drogi.
Pochylając się u Stóp Twego Krzyża, prosimy:
naucz nas godnie umierać.
Pokój jest odpowiedzią. Śmierć budzi w nas lęk, przerażenie..Mimo, że zdajemy sobie sprawę, że nie jest to kres naszego życia, to jednak jest to kres naszej ziemskiej podróży. Towarzyszy nam lęk przed tym, co spotkamy za bramą śmierci. Uczysz nas Panie, że śmierci nie należy się bać. Bo zaraz za jej filarem człowiek spotyka Ciebie.
Czuwając przy Twoim Najświętszym Ciele, prosimy:
Wlej w nasze serca pokój.
Zmartwychwstanie jest odpowiedzią. Uczysz nas, że musimy umierać dla zła, a rodzić się dla dobra. Naucz nas iść śladami Twojej Krwi, byśmy w każdym momencie naszego istnienia, podążali Drogą Krzyżową naszego życia.
Stając przed Twoim Grobem, prosimy:
Naucz nas Panie zawsze dostrzegać Twoje odpowiedzi.
Jezu Chryste, Spraw, abyśmy w każdym momencie naszego życia dostrzegali Twoje Święte Oblicze. Obdarz nas Swoją Mądrością, byśmy nie zapominali o tym, czego nas nauczyłeś przez Swoją Śmierć. Wypełnieni ufnością oddajemy Ci naszą codzienność, troski które nosimy w sercu i serca przepełnione żarem Twojej Miłości. Pragniemy w milczeniu dziękować Ci za Twoją Śmierć, Która staje się dla nas nauką i odpowiedzią na pytanie, jak należy żyć.
Amen.
Duszyczka Augustyna
KRZYŻ - MIŁOŚĆ
„
Jakże słodkie jest imię krzyża; tu, u stóp krzyża Jezusa, dusze
przyoblekają się w światłość, rozpłomieniają się miłością; tu otrzymują
skrzydła, by wzbić się do lotów najwyższych. Niech stanie się
ten krzyż łożem naszego odpoczynku, szkołą doskonałości, naszym
umiłowanym dziedzictwem. Dlatego zważajmy ,żeby nie oddzielać krzyża od
naszej miłości do Jezusa; bez miłości krzyż stałby się ciężarem nie do
uniesienia przez naszą słabość” św. O.Pio
Tym cytatem pragnę rozpocząć rozważanie na temat krzyża a
raczej pragnę zwrócić naszą uwagę na ogień miłości i
przebaczenia, który z tego właśnie krzyża daje się nam poznać.
Nasze spojrzenie na krzyż jest bardzo różne i zależy od wielu
sytuacji. Sami jakże często doświadczamy jego ciężaru i czujemy go na
swoich ramionach. Często upadamy pod nim gdyż jest on dla nas
zbyt ciężki. Ja chciałabym przedstawić trochę inne spojrzenie na
krzyż. Spojrzenie takie z którego płynie miłość.
Nie patrzmy na Chrystusa tylko jako na umęczonego, udręczonego i
ubiczowanego Jezusa, ale niech to nasze spojrzenie będzie patrzeniem na
MIŁOŚĆ.
Zauważmy, że reflektory w kościołach ustawiane są tak, aby
ukazać cierpienie Jezusa. Patrząc na krzyż podkreśla się
ból i cierpienie powieszonego na nim Jezusa. Wiele
obrazów ukazujących Jezusa na drodze krzyżowej przepełnionych
jest bólem, cierpieniem, smutkiem, tragedią. Wielu z nas miało
okazję oglądać film Pasja, gdzie tam w sposób realistyczny
zostało ukazane to, jak Chrystus cierpiał a gubimy to co jest
najważniejsze, gubimy Jego osamotnienie. Słowo krzyż, stał się
synonimem bólu a nie określeniem najwyższej miłości.
Dla wielu z nas Kalwaria, Golgota odnosi się bardziej do udręczenia,
smutku i żalu niż do zbawienia a właśnie krzyż jest
narzędziem,które przyniosło nam zbawienie. To z niego popłynęła
największa miłość. Światło Jego męki i śmierci oraz blask Jego
bóstwa,napełnia nas nadzieją na to,że można wszystko zacząć od
nowa. Śmierć Jezusa otworzyła nam wszystkim drogę do Niego Samego i nie
ważne jest to, jak nasze życie wyglądało i jak wygląda obecnie. Wartość
krzyża przemienia ten świat, ponieważ cierpienie dla samego cierpienia
nie ma sensu. Jezus umierając na drzewie krzyża ten sens nam ukazuje i
wskazuje nam taką drogę o jakiej każdy z nas marzy, drogę miłości.
Krzyk Jezusa jest krzykiem każdego z nas a przecież tylu z nas
doświadcza takiego bólu, smutku, cierpienia jakby Boga nie było.
Czy wiesz dlaczego Bóg umarł na krzyżu? Jedynym powodem była
miłość.
Bóg mówiąc o sobie, prorokując na 700 lat przed Golgotą mówi przez usta proroka Izajasza
„ Oto wyryłem Cię na moich dłoniach, ja nie zapomnę o
Tobie” Sam Bóg mówi ” tak, chcę być
takim zranionym, -wyryłem Cię na moich dłoniach” czym?
Oczywiście, że gwoździem.
Matka Teresa z Kalkuty pisze:
„ Spójrz na krzyż, a zobaczysz głowę Jezusa, pochyloną, by
cię pocałować; Jego ramiona rozwarte, aby Cię objąć, Jego serce
otwarte, by cię przyjąć, by zamknąć Cię w swojej miłości. Krzyż jest
znakiem miłości Chrystusa do Ciebie i do mnie, przyjmijmy Jego
krzyż we wszystkim, co zechce nam dać i oddajmy Mu z radością wszystko
co zechce zabrać...” a O.Pio mówi „ Pan daje
Ci czasem odczuć ciężar krzyża. Wydaje ci się, że ten ciężar jest
nie do uniesienia, ale nieś go, ponieważ Pan w swojej miłości i w swym
miłosierdziu poda Ci rękę i obdarzy mocą.”
Duszyczka Riteczka
Przypominam,
że „Tajemnice Szczęścia”, to zbiór 15 modlitw,
wydanych w formie kieszonkowej książeczki, o których istnieniu
każdy katolik winien wiedzieć. Opisywałam w poprzednim artykule, jakie
obietnice zostawił Pan Jezus tym, którzy podejmą decyzję o ich
systematycznym odmawianiu. Syn Boga wymaga od Nas pełnych 12 miesięcy
spędzonych na wytrwałej modlitwie, ale w zamian daje to, o czym wszyscy
marzymy – niebo! I jest to jeden w wielu
„pewników” Pana Boga, łaską a nawet szansą,
którą powinniśmy wykorzystać. Uważam, że jest to niewielkie
poświęcenie, wręcz mikroskopijne, wobec wiecznej szczęśliwości w raju.
Bardzo trudno jest namówić osoby trzecie (nawet bliskie), by
sięgnęły po nie i rozpoczęły roczną wędrówkę na Golgotę z Panem
Jezusem. Moja serdeczna przyjaciółka, jedyna jaka mi została w
„Realu”, z którą mogę się spotkać, już podjęła jedną
próbę, jednak po 2 tygodniach zaprzestała prostej walki o swoje
miejsce w niebie. Od 1 stycznia 2010 roku po raz kolejny sięgnęła po
niewielką książeczkę, która jest prawdziwym skarbem dla każdego
z nas - dla Dziecka Bożego.
Poniżej przedstawiam swoje przemyślenia na temat Tajemnic Szczęścia.
Opowiem Wam, Drodzy Czytelnicy, jak ja odbieram tekst modlitw,
które odmawiam już od 6 miesięcy, każdego dnia.
Tajemnice Szczęścia są wyjątkowe, każda modlitwa skłania do refleksji,
każda pomaga przetrwać trudne chwile i wierzę, że każdy czytelnik
zagłębiając się w ich lekturze wybierze spośród nich tą,
która będzie dla niego odpowiednia, tą, która będzie jego
pocieszeniem w czasie, w którym brakuje nadziei, łez, w
którym lista skarg i zażaleń do Pana Boga, świata i ludzi jest
za długa.
Nie znam osoby, która by nie cierpiała. Mnie również
łatwo nie jest, jednak już dzisiaj, nie wyobrażam sobie mojego krzyża,
bez podróży z Panem Jezusem na Golgotę. Choć daleko mi do ideału
katolika, nie poddaje się i staram się codziennie przeżywać razem z
Jezusem jego i swoją maleńką mękę i wtedy jest mi łatwiej. Polecam ją
szczególnie osobom samotnym, które dzięki cierpiącemu
Chrystusowi, już na zawsze zyskają wyjątkowego przyjaciela,
który niczym czarodziej, będzie przemieniać jego życie i nigdy,
przenigdy go nie zawiedzie, nieważne jak bardzo będzie bolało.
Tajemnice Szczęścia to intymna rozmowa Dziecka Bożego z jego Panem,
rozmowa która nic nie kosztuje.
Modlitwa pierwsza
Ofiary przemocy w fazie, gdy czekają aż mąż uderzy, są jak Pan Jezus,
który znał swoje przeznaczenie – Golgotę, na której
szczyt miał się wdrapać razem z krzyżem przypiętym na ubiczowane,
pokryte świeżą raną ciało; już w momencie narodzin wiedział, jak wiele
będzie musiał wycierpieć. Strach w Jego niewinnych oczach jest
odzwierciedleniem lęku, który czuje każda kobieta, każde
dziecko, które żyje z katem. Tak jak krwawi serce przyjaciela,
który został zdradzony, oszukany, okłamany, tak strumieniami
leje się krew z ciała Jezusa. Zdrada Judasza jest odzwierciedleniem
każdego oszusta a także męka tych, którzy krzywdzą swoich
dawnych przyjaciół, nie bacząc na konsekwencje swych karygodnych
czynów. Syn naszego Boga płacze, tak jak płaczą wszyscy,
którzy zawiedli się na swych najbliższych, zdradzone żony,
opuszczone przez rodziców dzieci...
Modlitwa druga
Pan Jezus jest z tymi, którzy zawierzyli swe życie osobom
kompetentnym a zawiedli się, zamiast odzyskać zdrowie, bezpowrotnie je
stracili. Zaufali i ponieśli klęskę. Zamiast mieć nadzieję na
rozwiązanie swych problemów, pytają w kółko
„dlaczego”?, nie znajdując sensownej odpowiedzi. Tylko
Chrystus nie pytał! Zawisł na krzyżu, słuchał obelg i czekał na śmierć.
Nikt mu nie pomógł, razem z krwią z jego boku płynęły zły po
twarzy jego ukochanej matki. Niczym niewinny baranek poddał się bez
walki by wynieść się ponad bolesną mękę po śmierci i uczynić z
ogromnego zła, ocean dobroci. Serce Maryi było rozrywane na strzępy
ponieważ widziała jak bardzo cierpi jej jedyne dziecko, które
nie uczyniło niczego niegodziwego. Wiedziała jednak, że musi to
wytrzymać, gdyż tak postanowił Bóg, który najpierw
pozwolił z jej ciała, wydać na świat swego syna, by następnie oddać go
w ręce okrutnych, niesprawiedliwych katów, ponieważ chciał
uratować wszystkich ludzi, którzy tego ratunku tak bardzo
potrzebowali, potrzebują i będą potrzebować. Choć ziemski ból,
cierpienie matki, która musi pochować swoje dziecko jest
przeogromny, to jednak z jakiś względów potrzebny. Ta tajemnica
szczęścia może być szczególnie bliska osieroconym rodzicom,
którym brakuje łez, by wykrzyczeć ból po stracie drogiej
pociechy. Ta męka bowiem, choć niezasłużona i jakże trudna, znalazła
swój szczęśliwy finał. Matka i jej ukochany jedynak spotkali się
w niebie na wieczny czas. Tam w górze już nikt nigdy nie
odbierze Maryi jej dziecka, nie zakłóci szczęścia matki, nikt
nie przerwie im niekończących się rozmów o wszystkim i niczym.
Tam w niebie nie ma bowiem krzyży, nie ma Golgoty na którą
trzeba by było się wspinać, nie ma gwoździ wbijanych w nagie ciało, a
usta aniołów szeptają zamiast okrutnych obelg słodkie
słówka ukojenia.
Modlitwa trzecia
Gdy ciało Pana Jezusa wisi na krzyżu, całe obolałe, zalane świeżą
krwią, nasz Mistrz solidaryzuje się z ofiarami szkolnej przemocy,
dziećmy wyśmianymi, pogardzanymi, opluwanymi, ciągle wystawionymi na
szykany, którym nikt z dorosłych nie wyciąga pomocnej dłoni i
nie stara się trwać przy nich by rozwiązać problemy, które są
zbyt trudne jak na delikatną psychikę kilkulatków czy też
nastolatków. Im bardziej poszkodowane maluchy cierpią tym więcej
sprawiają radości swym okrutnym, pozbawionym litości oprawcom. To samo
czuł Jezus na Golgocie. Każde słowo wzgardy było boleśniejsze od
wbijanych w ciało gwoździ. Chrystus jedyny wie, jak bardzo to boli.
Kobiety bite, maltretowane, mają po swojej stronie niezawodnego
sprzymierzeńca – cierpiącego Jezusa, któremu nikt, tak jak
maltretowanym żonom, nie przyszedł z pomocą.
Modlitwa czwarta
Ciało Chrystusa jest pokryte od stóp aż do czubka głowy
ropiejącą, bolesną nie gojącą się raną. Każdy jego ruch wręcz rozrywa
go na strzępy, a jego duch powoli gaśnie, przygotowując się na
spotkanie z kochającym ojcem. Jezus umiera powoli, tkanki się
rozrywają, mięśnie słabną. Nikt nie przychodzi mu z pomocą, żaden anioł
nie uratował go, nie zdjął z krzyża. Jedynym ukojeniem jest dla niego
wzrok ukochanej matki, stale na nim spoczywający, w tych
najtrudniejszych dla niego chwilach. Jego koniec jest nieubłagalny.
Tym sposobem cząstka jego męki gości w sercach matek, które
muszą patrzeć na cierpienia swych dzieci. Dzielne kobiety, podobnie jak
Maryja, są bezradne wobec nieszczęścia, niepełnosprawności bądź choroby
swych pociech. Trzymając swe małe aniołki za rączki są jak Matka Boża,
klęcząca pod krzyżem swego najdroższego jedynaka. Ból matki,
której dziecko umiera w katuszach lub dzielnie walczy o życie
pokonując coraz trudniejsze przeszkody, jest niewyobrażalny, a
maluszków jeszcze większy. Ale kobiety dzieci chorych,
pielęgnując swe aniołki, nawet na łożu śmierci, dopóki serduszko
maleństw bije, mają nadzieję na cud. Taki cud nie dokonał się na
Golgocie. Maryja, pełnym bólu wzrokiem i gorzkimi łzami, żegnała
swego syna, wiedząc że nikt go nie uratuje. Żegnała go jednak z
pewnością, że za jakiś czas spotkają się u Ojca Niebieskiego w jego
królestwie, gdzie nie rozstaną się nawet na minutę.
Modlitwa piąta
W piątej modlitwie Pan Jezus jest jak wielka, niewyobrażalna
nadzieja dla każdego, nawet najbardziej twardego grzesznika,
którego wyrządzone zło jest nieprzeciętnych rozmiarów. Do
ostatniego naszego tchnienia Chrystus czeka na poprawę, na powiedzenie
mu: „Kochany tato, postępowałem źle. Proszę wybacz mi!”. I
właśnie łotr na krzyżu jest dowodem wielkiego miłosierdzia naszego
Pana, który pomimo, że jego życie nie było idealne wszedł do
raju tuż za Jezusem, bo uwierzył w jego dobroć, nieskazitelność. Pan
Jezus jest również przy ludziach niesprawiedliwie oskarżonych,
wyszydzanych i wytykanych palcami bez powodu. Pomimo że otoczenie
szykanuje niewinnych, Chrystus z piątej modlitwy wie jaka jest prawda i
przyjdzie dzień, w którym wynagrodzi wszystkim niezasłużone
cierpienia. Wystarczy tak jak łotr zawierzyć całego siebie Jego
opatrzności.
Modlitwa szósta
Pan Jezus odczuwa ból, ogromną duchową pustkę, jaka powstała,
gdy przyjaciele oraz rodzina w najtrudniejszym momencie jego życia
uciekli, nie wytrzymali próby. Z grona zwolenników
pozostaje tylko Jan, który choć sam płacze widząc krzywdę swego
Mistrza, zostaje do końca. Patrzy jak człowiek, który był dla
niego drogowskazem, nauczycielem i przyjacielem umiera w katuszach.
Mimo wszystko nie poddał się, choć bolało zapewne niemiłosiernie. Był
jak balsam na ranę duszy, którą zadali Panu Jezusowi wszyscy,
którym on ufał, w których po prostu kochał. Pan Jezus z
modlitwy szóstej przybywa do tych, którzy z powodu
ciężkiej choroby, lub innych przeciwności losu, zostali opuszczeni
przez bliskich, w momencie, kiedy najbardziej potrzebowali wsparcia.
Opuszczony Jezus jest jak opiekun osoby terminalnie chorych, zdradzone
żony, to także małe dzieci które, choć mają rodziców,
przebywają w domach dziecka, bo ci, którzy wydali ich na świat,
cierpią na chorobę alkoholową tudzież inne nałogi, które
przysłaniają im świat.
Maryja i Jan natomiast goszczą w sercach dzielnych pielęgniarek,
przyjaciół osób niepełnosprawnych, małżonków,
którzy nie zostawili ukochanej osoby gdy ciężko zachorowała a
także rodziców niepełnosprawnych dzieci, którzy
całkowicie się dla nich poświęcili. Każdy, kto towarzyszy cierpieniu
bliskich, jest otoczony opieką przez Maryję.
Modlitwa siódma
Jezus który pragnie jest w sercach samotnych kobiet,
które szukają swej miłości, które nigdy nie zaznały
szczęścia u boku mężczyzny. Chrystus z siódmej modlitwy jest jak
dusza, która pragnie, by jej modlitwy zostały wysłuchane, jest
jak niewiasta, która błaga Boga o cud życia. Wszystkie nasze
ziemskie rozterki, tęsknoty, wyczekiwania nie są mu obce. Jak nikt inny
jest w stanie je zrozumieć.
Modlitwa ósma
Jezus swoim ciałem leczy nasze bolesne rany, jest przy nas, gdy
najbardziej tego potrzebujemy. Pijąc żółć i ocet podany przez
złośliwych żołnierzy wiedział, że robi to dla nas, byśmy mogli szukać w
nim ukojenia zawsze wtedy, gdy brakuje nam sił.
Ocet i wino wlane do ust zmęczonego Pana Jezusa, to wszystkie bolesne,
nieprzemyślane słowa, które kierujemy do naszych braci i
sióstr w wierze, to zdrada małżonka, przyjaciela,
współpracownika, brata. To również kłamstwo, oszczerstwo,
pomówienie.
Modlitwa dziewiąta
Pan Jezus przestaje na moment wierzyć w sens swego cierpienia, ma
wrażenie, jakoby Bóg go opuścił. Zapewne tak wielcy ludzie, jak
chociażby Jan Paweł II, przechodzili przez podobne dylematy, co
konający na krzyżu Chrystus. Ujmując rzecz obrazowo, człowiek kojarzy
mi się z gałązką, która wiele przetrzyma – mrozy, wiatry,
burze, śnieżyce. Przychodzi jednak taki moment, w którym gałązka
pęka, słychać tylko ledwie słyszalny trzask, tak bardzo jest
przytłoczona nadmiarem rzeczy czy spraw, które musi udźwignąć.
Łamie się, bo nie ma przy sobie pomocnej dłoni, bo zawiedli najbliżsi,
bo walka z ciężką chorobą zamiast przynieść oczekiwane rezultaty,
okrada z sił i coraz więcej nieszczęść wkłada na zbolałe, zmęczone
barki. Gałązka pęka z wielu innych, być może mniej, z pozoru
poważnych spraw, wtedy gdy człowiekowi po prostu jest źle, gdy boli go
utrata wolności, terminalna choroba bliskich, choroba psychiczna
członka rodziny, tzw.”dobre rady” tych, którzy nie
żyją na co dzień z jegp problemami, wzgarda otoczenia, okrutne słowa
przyjaciela.
W wyżej wymienionych sytuacjach niektórzy pytają „Boże
gdzie jesteś?, „Co ja ci zrobiłem, że karzesz mnie w tak okrutny
sposób?, „Jakim prawem skazujesz na cierpienie niewinne
dzieci?. Te pytania padają z ust zmęczonych, utrudzonych życiem ludzi.
Ukojeniem dla nich jest właśnie dziewiąta tajemnica szczęścia, w
której nawet Jezus zadaje Stwórcy pytanie
„dlaczego”?
Pewna jestem, że tam, po drugiej, lepszej stronie, nie będzie już
pytań, na które brakuje odpowiedzi, które tak bardzo
napełniają nas bólem, której zsyłają na nas ogromne
cierpienie, które odbierają nam nadzieje i łamią nas. Wierzę, że
przyjdzie taki czas, w którym to wszystko, nie będzie mieć
znaczenia. Bo przekroczymy bramy raju, gdzie nie będzie ani cierpienia,
ani zwątpienia.
Roczna podróż na Golgotę z Jezusem w Tajemnicach Szczęścia to
nie lada wyzwanie. Bywa trudno, a nawet ciężko. Mimo wszystko warto
jest próbować, bo w niebie, Pan Bóg już nigdy nas nie
opuści. Co więcej, poskleja to, co stłukliśmy, naprawi to, co wydawało
się nie do naprawienia, otrze łzy i odpowie nam na wszystkie pytania,
które teraz pozostają bez odpowiedzi.
Modlitwa dziesiąta
Rzeczona modlitwa jest poświęcona 10 przykazaniom, które każdy
katolik poznaje już na wczesnym etapie edukacji religijnej, i
które każdy zna doskonale. Stosować je w życiu, tylko tyle, albo
aż tyle potrzeba, by przekroczyć po śmierci, jak najwcześniej bramy
raju. Choć jest ich tylko 10, a ich treść jest prosta i zrozumiała dla
każdego, to jednak wiele osób ma problem, by podołać wymaganiom
Stwórcy. Ale Jezus idący na Golgotę, styrany, zmęczony,
upokorzony i pokryty ranami zadanymi podczas biczowania pomaga; z nim
10 przykazań staje się dla osób odmawiających Tajemnicę
Szczęścia, najoczywistszą rzeczą na świecie. Czyż nie warto w takim
razie spróbować zacząć je odmawiać? Tak wiele łask z niej
płynie. Jestem pewna, że każda osoba, która sięgnie po tą
maleńką książeczkę stanie się przeciwwagą dla zła, którego
wokół nas jest zbyt dużo.
Modlitwa jedenasta
Pan Jezus słucha nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika,
który nagle zdał sobie sprawę z własnych win, i który nie
wie, jak ma przeprosić Stwórcę za całe zło, jakie popełnił.
Bóg rejestruje swym kochającym, ojcowskim sercem każde słowo
skruchy, z każdej wypowiedzianej sylaby się raduje i bardzo szybko
przebacza, szybciej niż my sami jesteśmy w stanie sobie wybaczyć.
Raduje się razem z aniołkami w niebie z każdej nawróconej,
zbłąkanej owieczki. A jeszcze bardziej radować się będzie, jeśli ten
grzesznik „wielkiego kalibru” pójdzie z Jezusem na
Golgotę. Myślę, że nie można Panu Bogu i Chrystusowi zrobić większej
przyjemności, od tej, że uśmiechnie się do swych ziemskich dzieci,
pośród łez płynących w czasie bolesnej męki na krzyżu.
Modlitwa dwunasta
Każdy pragnie być szczęśliwy, a tak może stać się jedynie wtedy, gdy
wpadniemy w ramiona kochającego ojca. Pan Jezus poniósł ofiarę
na krzyżu, by zapewnić nam miejsce w krainie wiecznej szczęśliwości.
Gdy zdjęli jego obolałe ciało i złożono w grobie już nic go nie bolało,
ponieważ znalazł się u Stwórcy, gdzie nie było, nie ma i nigdy
nie będzie bólu. W słowniku rajskich pojęć nie ma takich
słów jak: cierpienie, głód, wojna, wyzysk,
niesprawiedliwość, kłamstwo, etc. Czyż to nie bajka? Nie, to raj.
Modlitwa trzynasta
Jezus nad każdym, kto odmawia Tajemnicę Szczęścia ulituje się i
po śmierci zaprowadzi prosto do raju. Ja, mierna katoliczka,
której wiele brakuje do doskonałości, wierze w te modlitwy całym
sercem. Choć jest ciężko, choć Szatan podsuwa mi różne myśli,
nie poddaje się. Gdy nadchodzą czarne myśli, ignoruje je. Jest mi
naprawdę trudno, ale wiem, jestem o tym przekonana, że tuż po śmierci
spotkam Chrystusa u bram raju, bo to On, zgodnie z obietnicą, jako
pierwszy wyjdzie mi na spotkanie. I to właśnie dodaje mi odwagi.
Tajemnice Szczęścia były już odmawiane przeze mnie w wielu nietypowych
miejscach: w szpitalu, przy porodzie mojej siostry, na dworcu PKP, w
pociągu, w łazience, w kuchni. Proszę Was zaufajcie tak, jak ja
zaufałam, bo naprawdę warto. Pamiętam momenty, w których życie
tak bardzo bolało, że łzy ciurkiem lały mi się po policzku, a jednak
nie odłożyłam ich na półkę, tylko z zamglonymi oczami patrzyłam
w książeczkę i szłam z Jezusem na Golgotę. Ufam, że warto jest je
odmawiać. Po prostu w to wierzę.
Modlitwa czternasta
Każdy chciałby trafić do raju, ale nie każdy chce się oddać
niczym baranek na rzeź z pokorą i ufnością, tak jak uczynił to Jezus.
Pan Bóg nie wymaga od nas takiej ofiary, jak od swego ukochanego
jedynaka, wymaga jedynie systematycznej, rocznej pracy. Krew wylana na
krzyżu jest łaską dla każdego, a Tajemnice Szczęścia po prostu o tym
przypominają nam katolikom.
Zbiór 15 modlitw zapewnia nam również otrzymanie
najcenniejszego biletu, o jakim tylko można marzyć, biletu do nieba.
Modlitwa piętnasta
Jej tekst to prośba do Chrystusa zawisłego na krzyżu, by wybaczył nam
to, co złe i zaprowadził naszą duszę do krainy wiecznej szczęśliwości.
Nie trzeba zakładać worka pokutnego, bić się w piersi, tak by wszyscy
wkoło wiedzieli, jakich czynów się dopuściliśmy. Wystarczy, by z
zamkniętymi oczami, z sercem skruszonym, w ciszy powiedzieć:
„Panie Jezu przepraszam”. A on nam wybaczy.
Póki jednak nie mamy sił, by przeprosić naszego Ojca, idźmy z
Jezusem na Golgotę dzień po dniu: nieważne gdzie, w cieple, w domu, na
balkonie, na dworcu PKP, na ławce w parku, zalewając się łzami, czy
promieniejąc szczęściem, bo naprawdę warto podjąć ten trud.
Ja jestem tylko skromnym, nader niedoskonałym Dzieckiem Bożym,
które tak, jak miliony ludzie na świecie, którzy
towarzyszą Chrystusowi w jego wyczerpującej drodze na Golgotę,
popełniam błędy a także staram się zrobić coś dobrego. Tak jak odczuwam
ból z powodu własnych przeciwności losu, cierpię gdy patrzę na
krzywdę swych bliźnich. Moje serce krwawi, gdy widzę mego brata w
wierze, któremu jest źle. Wtedy pytam „dlaczego”?
Ale moje pytania pozostają bez odpowiedzi. Tak chciałabym znaleźć na to
wszystko lekarstwo: na głód, na wojny, niesprawiedliwość,
kłamstwo, ból, zdradę, choroby. Ale nie mogę stworzyć takiej
pigułki. Nawet najzdolniejszy farmaceuta nie podołałby temu zadaniu.
Moim zdaniem Tajemnice Szczęścia mogą być substytutem na krzywdę i cały
ból ziemskiego świata. One są furtką, która otwiera nam
drogę do raju. Odmawia się jej tylko przez rok. Po skończonym wysiłku,
będziemy mogli się uśmiechnąć i znieść nawet najpotworniejszy
ból wiedząc, że gdy nasza ziemska droga dobiegnie końca, serce w
naszej piersi przestanie bić ujrzymy sympatycznego, ciepłego, czułego
i uśmiechniętego św. Piotra, który z szeroko rozpartymi
ramionami przywita nas w domu Naszego Pana. Tam już nie będzie tego
wszystkiego, co teraz sprawia nam ten nieznośny ból, czyli
zwątpienia, łez, chorób, strzykawek, kłamstw, rozwodów,
krzywdzących słów.
Wyobrażam sobie, że w niebie będziemy ubrani w delikatną, zwiewną
sukienkę utkaną z dobrych uczynków. Łzy, które teraz same
lecą nam po twarzy z bezsilności, z żalu, z bólu tam w
górze Bóg zamieni w niebiański nektar, słodszy od
najsłodszego ziemskiego napoju. Każde cierpienie Jezus zamieni w złoto.
Kobiety, które straciły swoje dzieci przytulą je mocno do swej
matczynej piersi, a ich tęsknota, ból, cierpienie, osamotnienie
ukwiecą niebo pięknymi, herbacianymi różami, bratkami,
krwistoczerwonymi makami i złotymi słonecznikami. Ich strach o zdrowie
ukochanych pociech w raju będzie malutkimi motylkami figlarnie
siadającymi małym aniołkom na noskach. Tam mamy nie będą pamiętały o
tym, co było. Wszystkie głodne dzieci, które umierają w
męczarniach z powodu braku pożywienia, zasiadają w Domu Pana do stołu
razem z Chrystusem na honorowym miejscu, a małe aniołki serwują im na
śniadanie ptasie mleczko, ciepłe kakao i pachnące bułeczki. Osoby
odrzucone otoczone są wianuszkiem aniołków, by choć na chwile
nie zapomniały, jak ważne są dla Boga i innych. Każdego dnia
uczestniczą w przyjęciach swych rajskich przyjaciół, są
obsypywane komplementami i zapewniane o własnej wyjątkowości. Osoby
brzydkie, niepełnosprawne hasają swobodnie po niebiańskich ogrodach
grając w piłkę, siatkówkę, koszykówkę. Bezpłodne pary
otoczone są wianuszkiem niemowlaków, ociemniali cieszą oczy
przecudnym krajobrazem który stworzył sam Pan Bóg.
Bezdomni mieszkają w pałacach, ci, dla których tu na ziemi
zabrakło odzienia, tam chodzą w jedwabnych szatach ogrzewani ciepłem
lipcowego słońca. Sierotki opuszczone przez rodziców znajdują
schronienie w czułych, troskliwych ramionach Maryi a
nieatrakcyjne kobiety, wyśmiane, wzgardzone, poniżane przez płeć
przeciwną są najpiękniejszymi Perełkami Chrystusa i jego nieskończenie
dobrego Ojca. Pan Jezus zasiada w ławce z wyszydzonym uczniem, goi rany
bitych kobiet i dzieci, tuli do siebie tych, o których
zapomnieli najbliżsi. Kobiety maltretowane całowane są po stopach przez
małe aniołki, zdradzane żony noszone są na rękach, obsypywane płatkami
róż, karmione ptasim mleczkiem, mleczną czekoladą.
Mogłabym wymieniać tak w nieskończoność, bo na świecie tak wiele jest
bólu. Wiem, że każdy cierpiący człowiek zasługuje na swoje niebo
do którego drogę mogą mu ułatwić tych 15, krótkich
modlitw zamkniętych w małej książeczce.
Tajemnice Szczęścia to światełko w tunelu dla mnie, w chwilach, gdy
brakuje mi sił. Życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, by również dla Was
była podobnym pocieszeniem i światełkiem w tunelu, gdy wokół Was
nie ma nic, oprócz bólu.
Bardziej szczera, jak w tym artykule, już nie mogę być. Nie wiem,
jakich innych słów mogłabym użyć, żeby przekonać Was, byście
odmawiali Tajemnice Szczęścia. Wybór należy do Was. Pan Jezus, z
krzyżem przypiętym na ramiona, stawiający swe kroki na Golgotę, czeka
na swoje dzieci, by pomogły mu w jego cierpieniu. Wzywa wszystkich do
wsparcia. W zamiar oferuje tak wiele łask. Człowiek kroczący z
Chrystusem na Golgotę przez 12 miesięcy, nie odejdzie z pustymi rękami.
A więc, jak już wspomniałam wcześniej– wybór należy do
Was, Drodzy Czytelnicy.
TEN ARTYKUŁ DEDYKUJĘ WSZYSTKICH CHORYM MALUSZKOM. KAŻDY, KTO PRZECZYTA
ÓW TEKST, DOŁĄCZY SIĘ DO MODLITWY ZA MAŁE, CIERPIĄCE ANIOŁKI.
JEZU, W TOBIE POKŁADAM JEDYNĄ NADZIEJĘ.
Zatrzymaj się na chwilę i spojrzyj na krzyż Chrystusa...
- Cierpienie daje nam możliwość upodabniania się do Jezusa i stawania się jedno z krzyżem. Jest to najwspanialszy sposób przybliżania się do Boga. Matka Teresa z Kalkuty
- Patrząc na Jezusa wiszącego na krzyżu możemy zauważyć, że Jego głowa pochyla się, aby nas ucałować; Jego ręce wyciągają się, aby nas objąć; Jego serce otwiera się, aby stać się naszą ucieczką... Matka Teresa z KalkutyDostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Powrót
na
stronę główną
Info
o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.
Legalność
materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do materiałów umieszczonych na stronie, podstronach, skrótach - zarówno jeśli chodzi o teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich twórców. Warunki korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl |
||
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl.
Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl,
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół
redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl W sprawie treści i działania strony oraz w sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl lub zjk7@wp.pl |
||