Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących).
[an error occurred while processing this directive]Duszek Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje
DUSZKI.PL
a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*) - czyli "Duszkowo" :-)
Dzisiaj jest: 2024-11-21 07:29:38 Aktualizacja dnia: 2024-10-27 09:32:05
[an error occurred while processing this directive]Duszka
MiloscMilosc Gdy oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku - od 0 do 201 lat ;-)
[an error occurred while processing this directive]
UWAGA: Ze względu na konserwację serwerów i aktualizację oprogramowania w połowie sierpnia (9-27.VIII.) przewidziane są czasowe wyłączenia dostępu do strony. Przepraszamy, prosimy o cierpliwość i zapraszamy ponownie.
[an error occurred while processing this directive]
[an error occurred while processing this directive] [an error occurred while processing this directive]
Strona główna Teksty i inne Intencje Dla Gości Dla Duszków Poczta Duszków Kontakt i Info
[an error occurred while processing this directive]
Modlitewnik Archiwum Dodaj intencję Galeria i eKartki O Duszkach Forum Księga Gości
Rocznica 18 lat oficjalnego działania Duszków w dniu 01.11.2023 i 17 lat strony Duszki.pl! (*):-) Serdecznie zapraszamy!
UWAGA! Ten serwis, strona i podstrony mogą używać cookies i podobnych technologii (brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to)!
[an error occurred while processing this directive]
Na wesoło Na poważnie Modlitewnik Codzienne czytania Ogłoszenia Dzieciom Misje
[an error occurred while processing this directive]
Serwery Solidarni z Ukrainą Kurier Galicyjski Wołanie z Wołynia Monitor Wołyński Śpiewajmy www.zjk.pl
[an error occurred while processing this directive]
Intencje Księga intencji Mail intencji Modlitewnik
Podz. 17 Podz. 16 Podz. 15 Podz. 14 Podz. 13 Podz. 12 Podz. 11 Podz. 10 Podz. 9 Podz. 8 Podz. 7 Podz. 6 Podz. 5 Podz. 4 Podz. 3 Podz. 2 Podz. 1


SMUTNY, CHERLAWY NIEDŹWIADEK

Niedźwiadek Klemens włożył tornister na swe wychudzone, cherlawe barki i jak co dzień wyruszył do szkoły.

Jego łapki sunęły się niepewnie po leśnej dróżce. Chciał, by dzień minął mu jak najszybciej. Pragnął znaleźć się na ścieżce, która prowadzi do jego domu. Przed nim jednak były szkolne zajęcia. Zwierzak strasznie się bał kolegów, którzy wyśmiewali się z jego drobnej postury, żółtych paznokci i oklapniętych, odstających uszek.

Robili mu czasem brzydkie kawały, które poważnie raniły jego wrażliwe serduszko. Gdy tylko żalił się tacie z tego powodu, zawsze słyszał: „Zachowaj się, jak przystało na chłopca. Daj jednemu i drugiemu po buzi, to wtedy zaczną cię szanować”. Na to, jednak niedźwiadek nie mógł się zdobyć. Bał się reakcji rówieśników i tego, że sam nie stawi czoła całej grupie.

Natomiast, gdy szukał ukojenia w ramionach mamy, ta pocieszała go, przytulała i zapewniała, że bardzo go kocha, jednak nie potrafiła nic poradzić na problemy synka. Uważała, że najlepiej nie zwracać uwagi na złośliwych znajomych i dzięki temu jego trudna, szkolna sytuacja rozwiąże się sama.

Mama i tata mnie nie rozumieją” – pomyślał z goryczą, gdy zauważył pomarańczową ścianę szkolnego budynku.

 Z tyłu za nim szedł Adam, duży, silny niedźwiadek, który był znany w całej okolicy. Podobał się dziewczynom, dostawał dobre oceny, a jego rodzice byli bardzo wpływowymi, zamożnymi zwierzątkami.

Można by pomyśleć, że Adam miał wszystko, co tylko sobie można wymarzyć. Ale to nie była prawda. Brakowało mu dobrego, wrażliwego na uczucia innych, serduszka. Lubił być złośliwy a już prawdziwą przyjemność sprawiał mu ból, jaki rysował się na twarzach jego ofiar.

Nigdy nie chodził sam. Jego wierni koledzy Rafał i Kamil nie odstępowali go na krok i pomagali krzywdzić słabsze od nich zwierzątka. Razem czuli się dość pewnie, osobno jeszcze ich nikt nie widział.

Nagle niedźwiadek Klemens poczuł silną, wysportowaną łapę Adama na swoich barkach.

- Cześć, łamago – rzekł Adam i wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu- Jak ci minęły wolne dni? Byłeś u chirurga plastycznego, żeby ci zoperował uszy?

- Słuchaj stary – wtrącił Rafał – po co mu operacja. Pójdzie w góry, jak się dobrze rozpędzi, to mu uszy za skrzydła posłużą.

Obaj wybuchli głośnym śmiechem i pobiegli przodem na lekcje, trącając Klemensa z całej siły w ramię.

Niedźwiadek skulił się z bólu i ocierając łzy, które ze wstydu poleciały mu z jego łagodnych oczu, potknął się na wystającym kamieniu i runął na ziemię z ogromnym hukiem.

Na jego nieszczęście Rafał i Adam zauważyli upadek kolegi i z tego powodu zaśmiali się jeszcze głośniej. Nikt nie pomógł mu wstać ani nie przytulił. Był tylko obiektem drwin pozostałych uczniów.

Nim wstał i doszedł, lekko kuśtykając, do szkolnego budynku, rozbrzmiał dzwonek na lekcje.

W klasie jego znajomi również nie szczędzili mu okropnych uwag. „Fajtłapa”, „Łamaga”, „Idiota”, „Palant” – tak najczęściej zwracali się do niego inni. Nikt już nawet nie pamiętał, jak miał na imię. Słyszał je z ust jedynie nauczycieli, i, rzecz jasna, w domu. 

Koledzy i koleżanki nie mieli wyrzutów sumienia z powodu swego niewłaściwego zachowania. Byli zdania, że skoro nie biją, to nie robią mu krzywdy. Oczywiście bardzo się mylili. Złośliwe słowa raniły jego serduszko, tak bardzo, że nie potrafił tego opisać słowami. Im więcej słuchał obelg, tym więcej łez kapało mu po twarzy.

Przez drwiny Adama i Rafała Klemens czuł się w klasie bardzo samotny. Nie miał przyjaciół, bo był niepopularny. Znajomi robili mu brzydkie kawały, zrzucali piórnik na podłogę, wieszali kurtkę w różnych miejscach szkoły, brudzili jego ubranka.

A Klemens, zamiast odpłacić im tym samym, pokornie zbierał porozrzucane kredki, bez słowa narzekania szukał swoich kurtek, a pobrudzone ubranka po prostu wrzucał do pralki i nie mścił się na kolegach, tylko z dnia na dzień smutniał coraz bardziej.

Chodził przygaszony, rzadko się uśmiechał. Bał się również innych zwierzątek, jednak nie wiedział, dlaczego. Był zalękniony i płochliwy. Przestał także słuchać swych rodziców, do których stracił zaufanie. W jego główce wciąż kłębiły się dręczące, niechciane myśli: „Dlaczego oni robią mi taką krzywdę? Czy nie wiedzą, jak bardzo mnie to boli? Czy im się wydaje, że ja nic nie czuje?”

Te pytania zadawał sam sobie, jednak nie na głos, tylko w głowie, tak by nikt nie słyszał o wątpliwościach, jakie kryją się w głębi jego serduszka. Ból i cierpienie pozostawiał samemu sobie. A jego dotychczasowy świat, pełen dobroci, miłości, troski i zrozumienia legł z gruzach. Gdy był mały, kochał wszystkie zwierzątka, był radosny, uśmiechnięty i ufny. Teraz często płakał, był smutny i bardzo samotny.

Pewnego dnia na Klemensa spadło prawdziwe nieszczęście. Poprzez głupi żart kolegów trafił do szpitala z rozciętą głową i silnym wstrząsem mózgu. Lekarze powiedzieli, że o mały włos młody zwierzak uniknął śmierci.

Jednak jego znajomi nie poczuwali się do odpowiedzialności za ten czyn. Przykry wypadek Klemensa był dla nich nawet trochę zabawny. Adam i jego wierni koledzy byli z siebie bardzo dumni, wszystkim wokoło opowiadali, jak to cherlawy niedźwiadek przez ich głupi wybryk poturlał się jak piłeczka po szkolnych schodach aż na sam dół.

Stary niedźwiedź Bolesław, nauczyciel historii, bardzo się zmartwił kłopotami swego ukochanego ucznia. Poszedł nawet odwiedzić go w szpitalu, kupił słodycze i owoce. Niestety, nie mógł porozmawiać z Klemensem, bo zwierzątko było jeszcze nieprzytomne. Za to wysłuchał żalów jego zrozpaczonej mamy, która opowiedziała mu o smutnym losie Klemensa w szkole, kpinach kolegów i jej braku reakcji na jego problem. Było jej naprawdę wstyd, że nie potrafiła uchronić swego dziecka przed krzywdą rówieśników.

Pan Bolesław postanowił dać nauczkę swym wychowankom i pokazać im na bolesnym przykładzie, jak ciężko jest być ofiarą przemocy ze strony kogoś silniejszego.

Historyk otworzył drzwi szkolnej sali, przywitał swoich uczniów surowym spojrzeniem, nerwowym ruchem otworzył dziennik, usiadł na krześle i ze srogą miną rozpoczął czytanie listy obecności.

Na lekcjach pana Bolesława zwierzątka zwykle były bardzo grzeczne. Wcale nie z powodu strachu przed nim, ale dlatego, że poprzez swą postawę, prawdomówność, uczciwość i sprawiedliwe traktowanie budził powszechny szacunek.

Dziś jednak jego zajęcia miały się okazać nietypowe. Po sprawdzeniu obecności rozpoczął odpytywanie wychowanków. Pierwszego do odpowiedzi wywołał Adama.

- Powiedz mi, chłopcze – zaczął nauczyciel – kiedy była Bitwa pod Grunwaldem?

- W 1409 roku – odpowiedział kulturalnie Adam. W jego głosie słychać było pewność siebie.

- Jesteś największym głupkiem, jakiego widział świat. Jakim matołem trzeba być, by nie wiedzieć, kiedy była Bitwa pod Grunwaldem – rzekł nauczyciel i wybuchł szyderczym, wymuszonym śmiechem – Zapamiętaj sobie chłopcze, że było to w 1410 roku.

         Klasa była zszokowana jego okropnym, niemiłym zachowaniem. Ukochany nauczyciel poniża ich idola Adama.

         Odpytywany niedźwiadek poczerwieniał jak burak i usiadł skruszony do ławki. Podobnie postąpił pan Bolesław z pozostałymi osobami z kręgu Adama. Gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę, uczniowie opuścili klasę.

         Po kilku dniach na skargę przyszli rodzice poniżonych uczniów. Byli oburzeni tak niewłaściwym postępowaniem nauczyciela, którego do tej pory wszyscy cenili i szanowali za łagodność i sprawiedliwość.

- Jakim prawem traktuje pan tak moje dziecko? – rzekła głośno mama Adama.

- A jakim prawem pani syn poniża Klemensa? Czyż obaj nie są takimi samymi, równymi sobie uczniami? Teraz Klemens leży w szpitalu i nie wiadomo, czy przeżyje. A pani syn nie dość, że nie czuje wyrzutów sumienia, to jest jeszcze z siebie dumny. Jak by się pani czuła, gdyby to Adam leżał teraz w szpitalu na miejscu Klemensa i walczył o życie? – zapytał zdenerwowany nauczyciel.

         Mama Adama szczerze się zawstydziła z powodu prawdy o swoim dziecku, którą usłyszała z ust pana Bolesława. Zrozumiała że pieniądze, sława i bogactwo nie zastąpią mu miłości i uwagi rodziców. Adam zamiast nauczyć się szacunku do drugiego człowieka, nauczył się być nieczuły na potrzeby innych egoistą.

         Po długiej rozmowie z mamą do Adama dotarło, że źle postąpił. Zaczął mieć ogromne wyrzuty sumienia i szczerze żałował swoich złych uczynków. Postanowił pomodlić się za chorego kolegę podczas Mszy Świętej.

         Gdy był pogrążony w modlitwie, miał wizję. Widział, jak Pan Jezus składa na zbolałej, upokorzonej duszy Klemensa czuły pocałunek, który wyleczy dręczonego niedźwiadka z ogromnego smutku. Bóg pokazał Adamowi, że w czasie, kiedy wszyscy śmiali się z niewinnego ucznia, ON mocno przytulał go do swojej piersi i przynosił mu ukojenie w chwilach największego przygnębienia. Jezus powiedział do Adama również, że wszystkie piekące łezki jego ukochanego dziecka zamieni w złoto, które zapewni mu zdroje łask w KRÓLESTWIE BOŻYM. Przyjdzie również taki dzień, kiedy rana w jego sercu, zadana przez szkolnych kolegów, zniknie, a wtedy Pan Bóg otworzy bramy nieba, podeprze się, popatrzy z miłością na swoje dziecko i szczerze się do niego uśmiechnie, dając mu znak, jak bardzo się cieszy, że jego dusza i serduszko uwolniły się od smutku.

         Adam szybko przeżegnał się, podziękował Panu Bogu za pomoc i pobiegł do szpitala. W między czasie niedźwiadek Klemens odzyskał przytomność. Choć Adam bardzo się wstydził, podszedł do łóżka swego kolegi i przeprosił go, następnie opowiedział o tym, co go spotkało podczas Mszy Świętej w kościele i o tym, co takiego powiedział mu Pan Jezus. Klemensowi zaśmiały się oczka na tą opowieść i rzekł:

- To piękne, co powiedziałeś. Mam nadzieję, że kiedyś tak się rzeczywiście stanie. Wybaczam ci to, jak mnie potraktowałeś, bo to nie ja jestem od wydawania wyroków, tylko Pan Bóg. Niestety, moje serduszko tak bardzo zostało zranione, że już nigdy nie będziemy mogli być przyjaciółmi. Za wiele sprawiłeś mi bólu.

- Rozumiem – powiedział Adam – Dziękuje ci za twoją wielkoduszność.

Potem chwilkę jeszcze rozmawiali o piłce nożnej, a potem Adam poszedł do domu. Klemens bardzo długo dochodził do siebie po wypadku. Ale na szczęście, tak jak obiecał mu Pan Jezus, pewnego dnia znikła całkowicie rana, którą zadali jego sercu okrutni znajomi. I chyba, jak się domyślacie, drogie dzieci, Pan Bóg naprawdę wtedy rozchylił na chwilkę niebo i serdecznie się uśmiechnął do swego kochanego dziecka, bo tak bardzo cieszył się, że już nie cierpi.

Autorka

Sylwia Jaworska


Wróć do strony głównej

Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących).
Powrót na stronę główną      Info o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.      Legalność materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do materiałów umieszczonych na stronie, podstronach, skrótach - zarówno jeśli chodzi o teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich twórców.
Warunki korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl
Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia
Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl. Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl, Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl
W sprawie treści i działania strony oraz w sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl lub zjk7@wp.pl

Valid HTML 4.01 TransitionalValid XHTML 1.0 TransitionalPoprawny CSS!Poprawny CSS!

Copyright (c): Zbigniew Kulesza, Sieradz 2006-2024